Mimo,że hałas w uliczce był dość niezły to usłyszałem to co powiedział Kira.W dodatku widząc to,że stracił przytomność przestałem się cackać z tymi kretynami.Widząc kilka prętów z boku zaryzykowałem mając nadzieję,że są z żelaza.I miałem rację.Już niedługo pięć z nich przebiło tych facetów na wylot,przyszpilając do ściany po której spłynęły smugi szkarłatnej krwi.Tego kolesia też to nie ominęło.Kiedy się ich pozbyłem podszedłem do Kiry i kucnąłem przy nim po czym spróbowałem go obudzić a kiedy ten otworzył oczy odetchnąłem z ulgą.
-Wszystko okej ? - spytałem cicho pomagając mu wstać
-C..chyba tak-mruknął odwracajac wzrok-...jestem żałosny.Nawet nie potrafiłem się obronić...
-Głupoty gadasz - westchnąłem i przetarłem policzek na którym była krew i rozejrzałem się po alejce
Chyba trochę przesadziłem.Ale mogli nie tykać mojego syna.
-Krwawisz...-spojrzał na moje biodro
-Huh ? Nawet nie poczułem - westchnąłem i podniosłem koszulkę - Kiepsko to wygląda - westchnąłem widząc głęboko rozciętą skórę
-To moja wina...
-Przestań gadać i chodź -ponagliłem go widząc,że już się otrząsnął
(?)
Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz