Minął pewien czas od momentu kiedy jacyś kolesie uwzięli się na Anri. Nie wiem czy chcieli zemścić się na biednych bliźniakach czy na Tomie. Siedziałam sobie tak w domu, ponieważ wychodzenie gdziekolwiek teraz było przytłaczające. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu to był Toma i Anri. Wracali ze szpitala. Anri nie odezwała się słowem tylko poszła do swojego pokoju. Chciałam za nią pójść, ale Toma zatrzymał mnie, łapiąc mnie delikatnie za nadgarstek. Obejrzałam się i kiedy zobaczyłam jego smutny wyraz twarzy przeraziłam się.
-Co...mu jest ?-zapytałam.
-Słuchaj, nie idź do niej, bo ona nawet ze mną nie jest w stanie gadać. Lekarze powiedzieli że nie wiadomo czy wybudzi się ze śpiączki..-powiedział chociaż bardzo cicho. Z trudem mu to przychodziło. Stałam zszokowana.- Anri to chyba słyszała....i...-chciał dalej powiedzieć ale za raz szybko podleciałam do niego i wtuliłam się w jego tors. Nie płakałam, ale było mi tak smutno że sama nie potrafiłam tego wyrazić.
-Toma....on nie jest taki słaby....powiedz że da radę...
(?)
Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz