Przez chwilę tak leżeliśmy, jednak po chwili dziewczyna zabrała swoją dłoń z powrotem. Przytuliłem ją mocno. Po paru minutach usłyszałem nad swoją głową szczeknięcie, obejrzałem się za siebie i wtedy mokry język spotkał się radośnie z moją twarzą.
- Fuj, Kiba idź sobie. - Zaśmiałem się i wytarłem ślinę o koszulkę.
Kolejne szczeknięcie i próba położenia się pomiędzy mną a Runo. Złapałem go mocno i położyłem obok siebie.
- Zostań tu. - Powiedziałem, i z powrotem się położyłem.
Oczywiście, że to mój pies to nie wie co to oznacza "zostań", tak więc po chwili znalazł się już pomiędzy nami.
- Przeszkadza ci kupa futra przed twarzą? - Zaśmiałem się cicho.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz